Podróż Pierwsze spotkanie z Australią
Jest godzina 16.00 i wreszcie mogę wyjść z lotniska w Melbourne. W hallu czeka na mnie Marek. Myślał już, że nie przyleciałam. Czekał na mnie bez mała dwie godziny licząc od momentu lądowania. Wychodzimy do auta. Pogoda jest bardzo wietrzna. Niebo na ogół niebieskie, ale wiele na nim poprzerywanych wiatrem chmur. Temperatura ok 25 st.C.Ruszamy przed siebie. Jesteśmy na północno zachodnich obrzeżach Melbourne. Do centrum jest ok 30 km, ale Marek przeprasza i mówi, że Melbourne zaliczymy innym razem. Teraz w mieście zaczynają się godziny szczytu. Ku mojemu zdziwieniu nie jedziemy do Adelaide, gdzie Marek mieszka, ale kierujemy się na północ. Zostaję poinformowana, że przed nami naprawdę długa droga. Dostaje do rąk butelkę zmrożonego czerwonego szampana i kieliszek, żeby powitać w ten sposób Australię. Noooo w tym momencie ten kraj już wydaje mi się piękny :)
Wyjeżdżamy na autostradę do Sydney, a po ok 200 km skręcamy na wschód i zaczynają się najpierw pagórki, a później coraz wyższe wzgórza. Wieczorem dojeżdżamy nad niezwykłe jezioro. Widzę martwe drzewa zalane przez wodę. To Lake Hume - sztucznie utworzone jezioro w górnym biegu Murray River. Niestety zapadł już zmrok, a ponieważ spieszymy się, by znaleźć jakiś nocleg, to nie ma mowy o rozkładaniu statywów. Lake Hume to również granica ze stanem New South Wales. My trzymamy się jednak po południowej stronie granicy i nie opuszczamy stanu Victoria. Dojeżdżamy do maleńkiej miejscowości Bullioh, gdzie na kampingu Marek wynajmuje bungalow ( ostatni dostępny ,gdyż jest to szczyt sezonu turystycznego w Australii). Przenosimy do domku najpotrzebniejsze bagaże , w tym wino do degustacji :)
Po napięciu ostatnich dni degustacja szybko daje o sobie znać...idziemy pod prysznic i spać. Noc jest zimna...bardzo zimna , a to środek australijskiego lata. Kto powiedział, że Australia to gorący kraj? Marek jest przekonany, że temperatura spadła poniżej zera. Nie mamy termometru aby to sprawdzić.Ale ja ubieram rękawiczki ,szalik i skarpety do spania.Marek prawie kona ze śmiechu,mnie jest nie bardzo do tego śmiechu,zwyczajnie zamarzam.
Nazajutrz wstajemy w miarę wcześnie i szybko zbieramy się do drogi. Po przejechaniu paru kilometrów ukazuje się nam po raz pierwszy Góra Kościuszki. Jest cała biała od śniegu, który spadł ostatniej nocy!!!!! Podobno to po raz pierwszy od dziesiątków lat w czasie lata. Po chwili wjeżdżamy w zalesione eukaliptusem doliny górskie i powoli pniemy sie do góry. Po drodze wiele krystalicznie czystych rzek. Ludzi pomimo wakacji bardzo niewielu.
Parę godzin i dojeżdżamy do miejscowości Jindabyne. Stąd niedaleko do Charlotte Pass , skąd dalej idzie się na szczyt Góry Kościuszki. Jednak tym razem tam sie nie wybieramy. Ja jestem na to oczywiście za bardzo zmęczona. Jindabyne okazuje się bardzo schludną i trochę senną miejscowością, ożywającą w sezonie zimowym, gdy w górach jest już sezon narciarski. Idziemy na lunch do pubu. Tutaj widzimy piwo Kościuszko Ale i oczywiście od razu je próbujemy. Po lunchu udajemy się pod pomnik Strzeleckiego , odsłonięty zaledwie parę lat temu. Przyjemnie znaleźć taki polski akcent na antypodach.
Dalej jedziemy przez Cooma do Canberra - stolicy kraju. To miasto na wskroś nowoczesne, tonące w zieleni. Miasto liczy sobie nieco ponad 200 tys mieszkańców. Bardzo szerokie ulice i świetne rozwiązania drogowe są powodem dla którego mieszkańcy Canberra nie znają ulicznych korków. Robimy spacer po najbardziej reprezentacyjnej części miasta, podziwiając wiele budynków federalnych.Wszystkie świetnie współgrają z zielenią. Jedziemy również na Black Mountain, na której nad miastem góruje wieża telewizyjna. Jest tam wspaniała platforma widokowa, na którą wyjeżdżamy i z której podziwiamy zachód słońca. Jeszcze tylko spacer już nocny do starego i nowego parlamentu, parę zdjęć i jedziemy do motelu ( na tej pierwszej wycieczce z uwagi na moje zmęczenie podróżą Marek chciał oszczędzić mi trudów nocowania w namiocie). Rano jeszcze krótki objazd Canberra. Jedziemy też pod National Monument - pomnik i jednocześnie muzeum wystawione weteranom i ofiarom wojen, w których Australia brała udział. Szczególnym szacunkiem cieszyli się w Australii weterani bitwy pod Galipoli w Turcji w czasie pierwszej wojny światowej. To właśnie na cześć tych wszystkich chłopaków, którzy stracili tam życie Australia i Nowa Zelandia ustanowiły Anzac Day - święto narodowe związane z tą datą.
Po chwili tankowanie do pełna i wyjeżdżamy z Canberra.Najpierw dojeżdżamy do autostrady, później 500 km odcinek w kierunku Melbourne i w końcu tuż, przy Wagga Wagga odbijamy zdecydowanie na zachód, wjeżdżając w niekończące się stepy. Po całym dniu i nocy dojeżdżamy do Adelaide, od strony pobliskich wzgórz. Zanim zjedziemy do miasta mam jeszcze możliwość podziwiania panoramy miasta z punktu widokowego na Mt Lofty. Licznik pokazuje, że zrobiłam już po Australii prawie 5 tysięcy km w przeciwieństwie do tego,co widzimy tu na mapie. Jestem więc już starym, australijskim wyjadaczem :)))
Aby lepiej przedstawić podróż,część zdjęć jest Marka z jego poprzednich wojaży po Australii.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Fantastyczna relacja z przepięknej wyprawy!
-
Świetny opis! Masz Hooltayko niezwykły talent do pisania! Twoje podróże są niesamowicie barwne, aż ma się wrażenie jakby tam się było razem z Wami:) Zdjęcia piękne, ale to już się nudne robi więc rozpisywać się nie będę:)
-
Wizyta na Twoim profilu zachęciła mnie do odwiedzenia Australii. Tym bardziej, że ten kontynent nie jest mi tak całkiem obcy ;-). Nasz kolega Mirek mieszka tam już od 1978 roku, w Melbourne (albo w Sydney - jakoś mi się te miasta potwornie mylą :-). Od dawna Irena i Mirek nas zapraszają, ale jak na razie braknie mi odwagi aby udać się w strony gdzie ludzie chodzą nogami do góry ;-). Mirek strasznie się złości, kiedy słyszy moje argumenty ;-).
Na razie przeczytałem bardzo ciekawy opis, pora na zdjęcia :-). -
Fantastyczna Twoja pierwsza okazja by poznać przez " dotyk " krasę Australii. Przepiękne zdjęcia i ujęcia nie pozbawione treści nad , którą trzeba było się troszkę zastanowić. Australia wolnymi kroczkami daje się poznawać . Dziękuję za kolejna wyprawę na antypody. Pozdrawiam serdecznie Was oboje.
-
Te podroz zaczalem ogladac pol roku temu a skoczylem wlasnie dzis - to bylo moje pol roku w podrozy :-) Tak mi sie wydaje, przez jakis czas wszystkie zdjecia stad zniknely...
-
Udało się przywrócić wszystkie zdjęcia.
Dziękuję-) -
Zniknęły z tej podróży wszystkie zdjęcia i komentarze.
Ciekawe,czy się doczekam wyjaśnień....dlaczego? -
Dziekuje Wszystkim za komentarze,plusy i wizyte-)
-
Ciekawe opisy, fantastyczne zdjęcia, super!
-
No to już się bardzo "czesze" :-)
-
Zdjęcia z Sydney powaliły mnie na kolana, rewelacja! :)
-
Ciąg dalszy będzie szybciej, niż myślisz.
-
Świetnie..., po prostu świetnie!!!
Czy czekam na dalszy ciąg?... też pytanie... :-) -
Takiego spotkania mogę tylko pozazdrościć.
-
Jolu,miło mi,ze Ci się moja podróż podobała.
Pozdrawiam-) -
L.Michorowski,serdecznie dziekuje i będzie ciąg dalszy-)
Też pozdrawiam-) -
Bardzo pięknie opisałaś tę podróż. Cieszę się, że tu trafiłam, bo zasadniczo Australia nie jest kierunkiem którym jestem zainteresowana. Tym większe więc podziękowania, że nie wybierając się tam mogłam popatrzeć na nią Twoimi oczami. A jest na co:) Zdjęcia przepiękne, tematycznie cudownie dobrane, na temat jakości nie wypowiadam się, bo zrobiły to autorytety przede mną. Pozdrawiam Hooltayko i czekam na ciąg dalszy. Do zdjęć jeszcze wrócę.
-
Bardzo fajnie się oglądało Twoje zdjęcia, a i opis niczego sobie. Mam nadzieję, że będzie dalszy ciąg. Pozdrawiam.
-
Czerwony_arbuz...a mnie milo Ciebie ponownie gościć-)))
Australia jest przepięknym miejscem.
Serdecznie pozdrawiam własnie z Australii,gdzie znowu zawitałam na urlop-))) -
Bedeef...dzieuję bardzo i pozdrawiam-)
-
A miałam zajrzeć na Kolumbera tylko na minutkę... A tymczasem natknęłam się na Twoją podróż.
Obejrzałam, przeczytałam i wyplusowałam:) Piękna podróż na końcu świata! Dla mnie Australia to taki nieznany daleki ląd; zazdroszczę Ci ,że mogłaś go zobaczyć:) -
Pięknie piszesz o swojej podróży dlatego czekam na kolejne jej części! :) Pozdrawiam
-
Marger22,jesteś zaraźliwy z tym swoim optymizmem!!
Jak mówisz,że trafisz do Australii,to trafisz!
Powiem Ci,ze ja w życiu nie myslałam,że tam będę.
Trzeba bardzo wierzyć i marzyć.Wszystko się spełnia w swoim czasie!
Serdecznie pozdrawiam-))))) -
Piękna Australia fantastycznie pokazana na Twoich zdjęciach. Coraz bardziej wierzę że tam w końcu trafię.... Pozdrawiam
-
To mi było miło,że Tobie jest miło-)))
Kolejna część będzie! -
To ja dziękuję za bardzo miło spędzony czas w Twojej podróży:) Już czekam na kolejną część:) Pozdrawiam!
-
Pan_Hons
Ty jestes chodząca encyklopedia!
Nie dosyć,że czytasz tekst,uważnie przegladasz zdjęcia,to jeszcze dodajesz sporo uwag.
Doceniam to.
Dziękuje bardzo-))) -
Aniu,bardzo dziękuję-)
-
Iwonka....dziekuję-)
-
Przedpole,dzięki za wizytę-)
Z Australią ciężko się umówić,ale mam nadzieję,ze Ci się uda;-)
Pozdrawiam-) -
Super było to pierwsze spotkanie z Australią, zarówno u Ciebie, w podróży, jak i tutaj w relacji:) Ja w przeciwieństwie do innych, przeczytałem tekst, więc zacznę od niego:) Wspaniale zaprezentowałaś swoją podróż, dużo się dowiedziałem o niej, o was jak i o miejscach przez was odwiedzanych:) Człowiek może bardziej poznać ten wielki kraj, a raczej jego południowo-wschodni kraniec. Zdjęcia oczywiście także piękne! Dobre oko i sprzęt:) Ogólnie bardzo mi się podobało, czekałem na tę relację i się nie rozczarowałem, a wręcz przeciwnie, napaliłem na kolejną część Twej australijskiej przygody:) Pozdrawiam!
-
Dużo pięknych zdjęć...fajnie było :)))
-
Ciekawie się zaczyna Twoje spotkanie z Australią, ładne zdjęcia...
-
Od pewnego czasu też staram się umówić na spotkanie z Australią ,ale wciąż mi nie udaje się.Pozdrawiam
-
Dzięki-)
-
fajnie masz :) super fotki, ciekawe miejsca, mega